Jan Nowak
Jan Nowak to Ślązak od wielu pokoleń, a precyzyjniej katowiczanin. Urodził się w 1939 roku w jednej z robotniczych dzielnic, jak większość mężczyzn pracował w górnictwie, w jego akcencie wyraźnie słychać tę charakterystyczną dla Ślązaków nutę. Na podstawie jego życiorysu można by stworzyć zupełnie ciekawy scenariusz. Urodził się tuż przed wybuchem II wojny światowej, wychowywał się wśród Polaków i Niemców, pamięta jak do Katowic wkraczali Rosjanie. Śląskość, którą ciągle podkreśla, budzi w nim dumę, ale także determinuje jego życie i wybory jakich wielokrotnie musiał dokonywać. Podejmował niewygodne i oparte na rezygnacji z własnych marzeń decyzje, w imię wartości, w jakich został wychowany, w imię prostej, ludzkiej przyzwoitości lub dla tak zwanego „świętego spokoju”. Od najmłodszych lat tęsknił za otwartą przestrzenią, kontaktem z przyrodą, ciszą i wolnością, ale w poczuciu odpowiedzialności za rodzinę bardzo rzetelnie (bo inaczej nie potrafi) pracował w kopalni. Był to świat zupełnie mu obcy, rzeczywistość, o której za każdym razem, gdy mijał kopalniana bramę pragnął zapomnieć. Znalazł jednak coś, co pomogło mu przetrwać, odlecieć, otworzyć się… W czym zapamiętywał i zapamiętuje się bez reszty. Stworzył świat, w którym posługuje się kodami, których znaczenie objaśnia tylko wtajemniczonym.
Linorytami, którymi Jan Nowak wzbudził największe zachwyty odbiorców i krytyków, były powstające od końca lat sześćdziesiątych XX wieku portrety. Przebija z nich przede wszystkim przepojone filozofią personalistyczną podejście do człowieka, pełne upodmiotowienie go charakteryzujące się dogłębną analizą portretowanych postaci. Ciekawostką jest to, że przeważnie są to portrety konkretnych osób. Mogą to być osoby spotkane przypadkowo na ulicy i sam nie wie, dlaczego pewni ludzie mijani przypadkowo na ulicy tak bardzo zapadają w jego pamięci, dlaczego myśl o przetworzeniu ich wizerunku w odrealniony zdawałoby się linoryt staje się obsesją. Do tej pory pamięta, jak obserwowana przy kawiarnianym stoliku prostytutka (Kobieta, 1974) od razu, jak jeszcze przyglądał się jej opuszczonym włosom, stawała się w jego wyobraźni gotowym projektem. Często też portretowani to osoby, które z autorem łączy jakaś szczególna relacja. Na przykład Jasiek z Jurgowa to góral, z którym autor przegadał wiele godzin przy piwku, dzięki któremu poznał wiele aspektów życia i historii Jurgowa – na jego swetrze charakterystyczny dziewięćsił i wszechobecna wierzbówka, a na głowie autentyczny kapelusz. O przyjaźni z krakowskim kolekcjonerem świadczy linoryt Mój przyjaciel Leszek M. Tak właśnie portretowane są osoby dla autora ważne, tu żaden element nie jest przypadkowy, każdy niesie za sobą dużą dozę treści. Dlatego najczęściej powstają długo, tak aby pokazać to, co najistotniejsze i wynikają z dokładnej analizy portretowanych osób, pełnego otwarcia na ludzi, obserwowania tego, jacy są, co robią i słuchania tego, co mówią. Inaczej jest w przypadku portretów osób autorowi nieznanych – tu najważniejsze są kwestie artystyczne – gra linii i barw, układ plam, eksperymentowanie z kontrastem czy wręcz op-artowskie efekty. Niektóre zatem przechodzą w formy abstrahujące, są zabawą formą. Tak jest między innymi w przypadku dwóch portretów mężczyzn z lat 2002 i 2009. Tu tło nic nie symbolizuje, ma być po prostu tłem, tu postać jest tylko pretekstem dla fantazji.
Sonia Wilk