Ryszard Kosek maluje od ćwierćwiecza i ma w swoim dorobku – kto to zliczy? – kilkaset obrazów, a okres jego aktywności artystycznej można by podzielić przynajmniej na cztery etapy. Cały ten czas pracy ilustruje linia ciągła, niekiedy lekko przerywana, ale zawsze postępująca, przeważnie wznosząca się, na początku ciemna – bardzo ciemna i ponura, aby z czasem dla kontrastu nabrać jasności i kolorów.
Pierwsze prace Ryszarda Koska malowane były na złączonych ze sobą surowych deskach, tekturze lub drzwiczkach od wysłużonej szafki – pędzelkiem, ale często palcem umoczonym w herbacie albo w paście do zębów. Były to obrazy o nastroju ciemnym, przedstawiające portrety tajemniczych i groźnych postaci, zamknięte w owalu lub promienistej aureoli, o wyrazistych oczach i ustach, głębokim, przenikliwym spojrzeniu. Z barwnych teł o znakowym charakterze bił niepokój sugerujący magiczną wymowę portretów. Ze względu na treść, elementy formalne i materiałowe malowideł oraz okoliczności tworzenia, ówczesną ekspresję plastyczną Koska należy zaliczyć do nurtu art brut. Cechuje ją przede wszystkim autoteliczna motywacja, bez reszty wyczerpująca się w dokonanym procesie twórczym – przymus, który był imperatywem artystycznym.
Dzisiaj Kosek maluje inaczej. Uporządkował i udoskonalił warsztat, zainteresował się drugim człowiekiem, jego mentalnością. Pozostały wprawdzie wyszczerzone zęby i wybałuszone gałki oczne, ale nic niezwykłego za nimi się nie kryje, są tylko anatomicznym uposażeniem przedstawianych osobników, a może jeszcze lustrem ich kondycji moralnej. I najważniejsze: obecnie artysta dużo mówi o swoich bohaterach i ich przypadkach, nie unika tonów lekkich i zabawnych. Duszne malarstwo Koska lat 80. jest zamkniętą kartą, którą można odczytywać jako ilustrację pewnego losu – jego losu.
Po okresie „imperatywnym” nastąpił etap umiarkowanego spokoju, kontrolowanego malowania, z uwagą i głęboką obserwacją siebie. Już dość konsekwentnie: na twardej cienkiej płycie pilśniowej, farbami plakatowymi, pędzlem, czasem tylko – to narzędzie dotychczas powraca – palcami. Kosek wielokrotnie przemalowywał i zapełniał płyty z obu stron, bez gruntowania podłoża, pośpiesznie, jakby z obawy przed utratą stosownego momentu, tematu, weny. Powstawały wówczas obrazy o ogromnej dynamice, ekspresji dzikiej, z postaciami hybrydycznymi (kobieta-wąż, człowiek-małpa itp.), diabłami i ogniem piekielnym, niekiedy trudno się było zorientować, czy są abstrakcyjne czy to „realni” bohaterowie Koska tak zostali przez niego spostrzeżeni. Wydaje się, że poza zaangażowaniem całym sobą artysty w malowanie, na ówczesny kształt jego obrazów, określany przez różne wartości artystyczne i parametry pozaartystyczne, duży wpływ miała technika plakatowa, którą Kosek opanował doskonale. Ale z powodu nietrwałości (wielokrotnie nakładane na siebie warstwy farby łuszczyły się i odpadały) obrazów i chęci poszukiwania nowych wrażeń, trochę też za namową kibiców i wzrastającej liczby miłośników jego malarstwa, Kosek zainteresował się olejami, przy których pozostał do dnia dzisiejszego.
Nową technikę przyjął z biegu i dobrze się w niej znalazł od pierwszych prób. Obrazy zwiększyły z czasem swoje formaty, rozszerzyły gamę barw. Charakterystyczne postacie z wąskimi czołami i nierównym uzębieniem w dalszym ciągu wypełniają powierzchnię malowideł, lecz najczęściej pojawiają się na nich mistrzowskie kompozycje z udziałem zdumiewającej liczby osób – osobników, bo także świń (!), krów, koni, psów, kotów i wszystkich innych najróżniejszego autoramentu stworzeń Bożych. Kosek ma łatwość pokazywania charakterów swoich bohaterów: z humorem ustawia ich w sytuacjach banalnych, otacza zwykłymi przedmiotami, znaczy czytelnymi atrybutami, maluje gesty i grymasy. Ktoś zauważył, że wyobraźnia artysty jest nieskażona obcymi wpływami, a w treści charakteryzuje się inteligentną refleksją społeczną z pewną dozą życzliwego szyderstwa dla swoich bohaterów.
Zdarza się Koskowi umieścić w tle rysunku jakiś komentarz słowny w formie pisanej, co przywraca konstatację o niecierpliwości autora, który decyduje się na użycie pozaplastycznych środków wyrazu dla przekazania momentalnych mocnych stanów emocjonalnych, oburzenia, gniewu, bezradnego krzyku. A użycie słów spoza słownika wyrazów eleganckich jeszcze to potwierdza. W ten sposób jak na dłoni prezentuje się terapeutyczna, katartyczna funkcja sztuki, która w przypadku tego artysty stanowi rację uprawiania malarstwa, a może i więcej… Przy okazji można wspomnieć o trwaniu malowanych historii poza obrazem – autor chętnie snuje ciąg dalszy perypetii portretowanych bohaterów, opowiadając o nich w gronie znajomych. Zresztą używanie języka pisanego czy mówionego przez twórców „plastycznych” nie jest rzadkością, a wręcz jest regułą w nurcie sztuki intuicyjnej, samorodnej, zwanej naiwną, czyli innej, tzn. różnej maści ekspresji organizowanej nieprofesjonalnie, gdzie szczerość i bezpośredniość są cechami konstytutywnymi.
Ryszard Kosek jest artystą dojrzałym. Wyzwania malarskie obecnie nie wywołują w nim obaw i nieśmiałości. Zachował dawne tematy i rozszerzył listę zainteresowań. Dzisiaj otwiera się na inspiracje spoza wewnętrznych doświadczeń i nie unika poznawania cudzej twórczości, a szczególnie starych klasyków. Dla doskonalenia warsztatu eksperymentuje z kopiami i znanymi kompozycjami, przewracając je według własnych pomysłów. Próbuje umieszczać „swoich” bohaterów w abstrakcyjnych, kolorystycznie rozwiązywanych przestrzeniach. To wyraz głębokiej samoświadomości artystycznej, refleksyjności obejmującej to, co z oddaniem wykonuje.
Jeśli retrospektywnie spojrzeć na dorobek twórczy Ryszarda Koska, to trzeba zdać sobie sprawę, że w istocie jest nim nie tylko, a nawet nie przede wszystkim zgromadzony w różnych miejscach zbiór obrazów, lecz przekładająca się na ten zbiór, trwająca przynajmniej ćwierć wieku, przemiana świadomości twórcy, ilustrowana linią ciągłą, niekiedy lekko przerywaną, ale zawsze postępującą, wznoszącą się ku barwom i światłu.
*
Od urodzenia, tj. od 55 lat, Ryszard Kosek mieszka w Płocku (na świat przyszedł w Gdańsku, ale to epizod). Tu skończył szkołę muzyczną i krótko nauczał muzyki, grał w zespole dżezowym Loft. Poważnie zaczął malować w wieku 30 lat, kiedy zamknął się w domu i bardzo ograniczył kontakty ze światem.
Pierwszą indywidualną wystawą malarstwa Koska była Wielka scena albo Pieśń o śmiertelniku w Muzeum Mazowieckim w Płocku (1994), która wywołała ogromne zainteresowanie jego twórczością, co zaowocowało wystawami w kraju i za granicą (m.in. Bruksela 1995, 1996; Bydgoszcz 1996, 2000; Rouen 1996; Bordeaux 1996; Lublin 1998, 2004; Warszawa 1999, 2005; Gdańsk i Sopot 2000, 2001; Radom 2005 i inne). W 2006 i 2007 roku przez kilka galerii w kraju przebiegły Obrazy pierwsze Ryszarda Koska, malowane jeszcze przed jego debiutancką wystawą. Równolegle w Bydgoszczy, w Szczecinie i Poznaniu pokazywano obrazy nowsze. Prace Koska znajdują się m.in. w zbiorach Muzeum Mazowieckiego w Płocku, Muzeum Malczewskiego w Radomiu, Muzeum Śląskim w Katowicach, Muzeum Etnograficznym w Toruniu, galerii Art en Marge w Brukseli, w zbiorach wielkich polskich kolekcjonerów: dra Bolesława Nawrockiego (Warszawa), Leszka Macaka (Kraków) i Gerarda S. Trefonia (Ruda Śląska) oraz licznych innych. Kosek ze swymi obrazami wystąpił w dwóch filmach pokazanych w telewizji: Pęknięcie nadziei (reż. Dorota Latour, 1993) i Z ptakami fruwał (reż. Tadeusz Bystram, 2003). Trzykrotnie został nagrodzony w Ogólnopolskim Konkursie Malarskim im. Teofila Ociepki (w Bydgoszczy).
ZBIGNIEW CHLEWIŃSKI
Płock, 2 V 2012.
Kobieta i Mężczyzna
Obraz Ryszarda Koska jest średniej wielkości, w kształcie prostokąta zbliżonego do kwadratu. Oglądać należy go w pionie. Artysta używa różnorodnych farb: akryli i tempery, pasty do zębów, czasami na farby wodne nakłada farbę olejną, łączy techniki malarskie. Obraz przedstawia w pełnym planie tzn. w całości – kobietę i mężczyznę z półświatka, świadczą o tym niekompletne stroje obu postaci. Kobieta odwrócona jest do widza przodem, ma rozchylone nogi, jedna jest naga druga w podartej pończosze. Ciało kobiety być może prostytutki jest odziane w czarny gorset, który trzyma się tylko na jednym ramiączku. Widoczne są dwie nagie piesi kobiety. Za jedna pierś chwyta ją mężczyzna. Twarze kobiety i mężczyzny są karykaturalne, maja duże nosy i braki w uzębieniu. Kobieta i mężczyzna siedzą na bruku ulicznym. Kobieta w lewej dłoni, pomiędzy nogami trzyma butelkę. Mężczyzna jest usytułowany z prawej strony obrazu jest również niekompletnie ubrany, ma na sobie tylko górne odzienie. Całość obrazu jest barwna, jednak przypomina podmalówkę pod obraz, świadczą o tym prześwity płótna. Szybkie ruchy pędzla nie pozwalają odczytać detali ubioru jednak całość przedstawienia jest bardzo sugestywna. Autor nie podpisuje swoich prac.
Dwaj mężczyźni
Obraz Ryszarda Koska jest średniej wielkości, prostokątny, przeznaczony do oglądania w pionie. Autor łączy techniki malarskie, stosuje szkic ołówkiem na dykcie, następnie pokrywa i uzupełnia rysunek farbami: temperą, akrylem, pastą do zębów, a następnie robi podmalówki farbą olejną. Obraz Koska ma widoczny czarny kontur i przedstawia dwóch mężczyzn za stołem, patrzących prosto na odbiorcę obrazu. Mężczyźni mają karykaturalne twarze: okrągłe oczy, wyolbrzymione kulfoniaste nosy, widoczne są widoczne braki w uzębieniu. Całość obrazu ma charakter rubaszny. Mężczyźni siedzą przy stole, na którym stoi butelka wódki, poza tym na stole są dwie szklanki, popielniczka z tlącym się papierosem i pętko kiełbasy. Nad głowami mężczyzn wisi ascetyczny żyrandol z samą żarówką. Obraz jest malowany w ciepłej gamie kolorystycznej: mężczyzna z prawej strony obrazu ma marynarkę lub koszule w kolorze rdzy, mężczyzna z lewej strony obrazu ma koszule żółtą. Tło jest cieple, przeplatają się różne odcienie pomarańczy. Autor nie podpisuje swojej pracy.